Spora grupa koniarzy, w dalszym ciągu dziwi się spacerom z koniem w ręce. Ciągle pokutuje mit, że na “koniu się jeździ”, a spacer w ręce może być świetnym elementem treningu mentalnego, behawioralnego, jak i fizycznego, zarówno dla konia, jak i dla jego opiekuna.
Jednym z problemów, z jakim się zderzyłam jako właściciel konia, był lęk separacyjny. Oczywiście na początku myślałam, że istnieją proste — poradnikowe rozwiązania. Grzebiąc w tym temacie, okazało się, że podstawą do jakiejkolwiek pracy i nauki jest zaufanie, obecność, tj. skupienie oraz wprowadzenie siebie i konia w stan, kiedy jest się aktywnym, lekko pobudzonym i ciekawym nowych doświadczeń. Podkreślam ciekawym — a nie przerażonym, w stanie “fight or flight”. Zaufania nie da się zbudować w 5 minut, bez odpowiednich fundamentów, takich jak: komunikacja, czytanie mowy ciała, poznanie behawioru.
Już samo ściągnięcie konia z pastwiska albo zaprowadzenie na padok może zweryfikować relacje — czy koń umie i chce za tobą podążać, czy potrafi odejść od stada, czy szanuje twoją przestrzeń, czy reaguje na komunikaty, czy jest płochliwy, czy jest pewny siebie, jak szybko potrafi się “ogarnąć” po wybuchu.
Aby bezpiecznie z koniem spacerować w dalsze miejsca, trzeba przede wszystkim umieć prawidłowo prowadzić konia w ręce. Koń ma reagować na sygnały osoby prowadzącej z ziemi, tak samo, jak jeźdźca z siodła. Dodam jeszcze, że nie trzeba jeździć konno, żeby spacerować z koniem, natomiast każdy, kto, jeździ powinien umieć prawidłowo prowadzić konia i używać spacerów jako metody treningowej (wymagania) jak relaksacyjnej (spędzanie niezobowiązującego czasu razem).
Ze swoim koniem spacerowałam bardzo dużo i w pewnym momencie spacer stał się dla mnie częstszą formą pracy i wspólnego spędzania czasu niż jazda. Wykorzystywałam ten czas na budowanie pewności siebie — zarówno swojej, jak i konia. Moim największym marzeniem, jak i bolączką były samodzielne wyjazdy w teren (bez towarzyszącego konia). Powoli robiliśmy coraz dłuższe dystanse, z czasem szłam z osiodłanym koniem w ręce i wsiadałam w różnych miejscach w lesie, ale tylko wtedy, kiedy widziałam, że czuje się zupełnie swobodnie i kiedy ja również nie byłam spięta. Spacery w ręce były też u nas formą rehabilitacji i budowania kondycji po urazie kończyny.
Aby spacery w ręce były bezpieczne i przyjemne na pewno trzeba poświęcić czas na pracę z ziemi albo trafić na konia, który jest grzeczny w obejściu szanuje przestrzeń opiekuna, przy czym jest odważny i ciekawski, a pamiętajmy, że nie wszystkie konie takie są z natury.
Zalet spacerów jest wiele:
- uczą pewności siebie i prowadzenia z różnych miejsc — z przodu, z boku, z tyłu konia.
- budują relację człowek-koń
- są sposobem na spędzanie niezobowiązującego czasu razem i sposobem na przełamanie treningowej rutyny
- są najlepszym sposobem na przetrwanie sezonu jesienno-zimowego, szczególnie kiedy nie mamy dostępu do hali albo trzymamy konia na wolnym wybiegu
- pozwalają na kontakt z przyrodą, kontemplację, wietrzą głowę
- poprawiają kondycję i sprzyjają lepszej pracy mózgu
English version: The Benefits of Hand Walking with Horses